W związku z pracami nad petycją do Ministerstwa Infrastruktury zapraszamy wszystkich chętnych do dyskusji i zgłaszania uwag w obszarze szkolenia i egzaminowania kandydatów na instruktorów techniki jazdy.
Naszym zdaniem aktualny program szkolenia oraz warunki i tryb prowadzenia egzaminów nie uwzględnia rozwoju nowoczesnych technologii i postępu technicznego.
Proponowany przez nas zakres zmian:
- Rezygnacja z obowiązku szkolenia i egzaminowania pojazdami bez systemu ABS.
- Rezygnacja z obowiązku szkolenia trolejami lub innym pojazdem wyposażonym w urządzenie zmieniające przyczepność kół do podłoża.
- Rezygnacja z obowiązku szkolenia cysterną wypełnioną do połowy płynem (kat. C+E).
- Ustalenie właściwej chronologii i tematyki zajęć w programie szkolenia.
- Wprowadzenie do programu szkolenia obowiązku przeprowadzenia określonej części zajęć pojazdami z automatyczną skrzynią biegów.
- Doprecyzowanie warunków prowadzenia egzaminu.
Aktualny akt prawny regulujący powyższe zagadnienia:
https://isap.sejm.gov.pl/isap.nsf/download.xsp/WDU20190000163/O/D20190163.pdf
Zapraszamy do kontaktu:
facebook:
Rezygnacja ze szkolenia i egzaminowania pojazdami bez systemu ABS a także rezygnacja ze szkolenia na cysternie wypełnionej do połowy płynem wydaje się krokiem wstecz. Powinno się dążyć do podniesienia umiejętności i wszechstronności instruktorów techniki jazdy, a co za tym idzie kierowców – a nie je ograniczać.
Pomimo ogólnie przyjętej mody propagowania pojazdów nowych wyposażonych w najnowsze zdobycze techniki (najczęściej branych w kredyty i leasingi), nie można zapominać, że średni wiek pojazdów w polsce to jednak kilkanaście lat, więc po drogach porusza się wiele aut bez systemu ABS. Natomiast w odniesieniu do cysterny wypełnionej do połowy płynem jest to pojazd podatny na poślizg w związku z przemieszaczającym się wewnątrz płynem. Kierowca, który będzie prowadził taki pojazd powinien móc zapoznać się z możliwym zachowaniem się takiego pojazdu w trudnych warunkach drogowych.
Co do trolei – pełna zgoda, bo urządzenia te nie wnoszą nic wartościowego do szkoleń z uwagi na fakt, że symulują coś z czym kierowca się nie spotka. Nie jeździmy bowiem wózkami sklepowymi tylko samochodami, a poślizg dużo lepiej symulować na płycie poślizgowej autem poruszającym się na normalnych kołach – na takich, jakich porusza się pojazd na co dzień.
Oczywiście dla zainteresowanych troleje mogą być swego rodzaju ciekawostką taką jak symulatory dachowania, symulatory wystrzału poduszki powietrznej czy wożenie piłeczki zamontowanej na talerzu przytwierdzonym do maski pojazdu.
W zakresie doprecyzowania warunków prowadzenia egzaminów warto byłoby zastanowić się nad zmianami przy zadaniu egzaminacyjnym nr 2 czyli slalomie (przede wszystkim chodzi o kategorie C, D, C+E). Autobus czy ciężarówka to nie jest pojazd przystosowany do dynamicznej jazdy na czas. Samo dynamiczne ruszanie i szybka zmiana biegu z 2 na 3 są dość problematyczne. Zdarza się że przy gwałtownym ruszaniu z miejsca pojazd gaśnie albo przy próbie szybkiej zmiany biegu jest problem z wrzuceniem wyższego (zwłaszcza gdy obroty są już wysokie). Nie wspomnę już o fakcie że takie intensywne działania niekorzystnie wpływają na podzespoły pojazdu.
Może warto byłoby się zastanowić, czy nie lepiej slalom na autobusy i ciężarówki realizować ze startu lotnego i kończyć na mecie lotnej. Chodzi mi o to, żeby spokojnie ruszyć rozpędzić pojazd, wbić wyższy bieg i dopiero wjeżdżając na slalom rozpocząć pomiar czasu np. w momencie mijania pierwszego pachołka albo urządzenia z czujnikiem, który wykryje moment przejazdu przez ustalone miejsce (dla dokładnego pomiaru), które będzie początkiem pomiaru czasu. W ten sposób uniknie się problemów z dynamicznym ruszaniem z miejsca, które obciąża napęd, sprzęgło i szarpania lewarkiem zmiany biegów, które może mieć zły wpływ na układ przeniesienia napędu. Samo zakończenie takiego slalomu też mogłoby się odbyć bez gwałtownego hamowania, które prowadzi do szybszego i bezsensownego zużywania opon i hamulców. Można ustalić punkt końcowy pomiaru za który trzeba przejechać całym obrysem, żeby pomiar czasu się zakończył. Następnie spokojnie zatrzymać pojazd.
Wprowadzenie automatycznych urządzeń rozpoczynających i kończących pomiar czasu powinno być dla wszystkich kategorii na których odbywają się egzaminy. Czujniki dokładnie rozpoczną i zakończą pomiar czasu, a egzaminator trzymający w ręku stoper nigdy tak samo dokładnie w odpowiednim momencie nie zacznie pomiaru i go nie zakończy. Zawsze będą jakieś różnice w dziesiątych sekundy, które mogą decydować o zaliczeniu zadania albo nie. Sprawiedliwie by było jakby to urządzenie automatycznie mierzyło czas przejazdu.
Przykładowo w Lublinie egzaminy na instruktora techniki jazdy są przeprowadzane niesprawiedliwie. Slalom, który trzeba pokonać na czas jest usytuowany bardzo blisko płyty poślizgowej, z której woda spływa w jego stronę. Przy przejeździe slalomu pojazdami większymi albo zestawami, koła po jednej stronie pojazdu wjeżdżają na zalaną część asfaltu i nanoszą co raz więcej wody na obszar slalomu. W związku z tym im więcej przejazdów tym więcej wody naniesione jest na slalom i warunki przyczepności ciągle się zmieniają. Nierzadko zdarza się sytuacja, że przy dynamicznych skrętach podczas pokonywania slalomu, pojazd wpada w podsterowność, a egzaminowany traci czas. Oczywiście komisja egzaminacyjna nie widzi w tym żadnego problemu i nie zamierza odsunąć slalomu od płyty poślizgowej (choć jest na to miejsce). Egzaminatorzy tłumaczą, że płużenie przednich kół jest spowodowane nieprawidłowym skrętem (zbyt mocnym i energicznym), a nie wodą, która wlewa się na tor przejazdu po slalomie i powoduje znaczny spadek przyczepności.
Co do niektórych egzaminatorów też można mieć zastrzeżenia. Podczas egzaminu na kategorii C albo D otrzymałem pytanie, czy pochyleniem oparcia fotela można regulować odległość nóg od pedałów. Odpowiedziałem, że nie można, po czym zostało to uznane za błąd. Egzaminator następnie kazał mi położyć całkowicie oparcie fotela (tak jakbym miał spać) i kazał mi usiąść na tym położonym oparciu… W ten sposób próbował udowodnić to, że regulacją oparcia fotela, można regulować odległość od pedałów – ponieważ wtedy siłą rzeczy nogi odsunęły się od pedałów… Gdy wszedłem w polemikę z egzaminatorem, to szybko zakończył rozmowę na ten temat i kazał przejść dalej…
Ponadto nie ma ustalonego jednego wzorcowego sposobu prezentacji pozycji za kierownicą, tylko wszystko zależy na jakich egzaminatorów się trafi. To co przez jednego egzaminatora będzie akceptowalne, u innego może budzić zastrzeżenia. Taka praktyka wprowadza chaos i dezorientację wśród osób egzaminowanych i doprowadza do tego, że sposób prezentacji trzeba będzie dostosowywać do indywidualnych preferencji konkretnego egzaminatora. W wykonywaniu pozostałych zadań egzaminacyjnych również nie ma ujednoliconych standardów pomiędzy egzaminatorami. Przykładowo u jednego egzaminatora jest tak, że automatycznie rozpoczyna on pomiar czasu na slalomie w momencie, gdy kursant zaczyna ruszać pojazdem z miejsca, a u innego egzaminatora rusza się na komendę „start”, z wypowiedzeniem której egzaminator rozpoczyna pomiar czasu.
To są realne problemy dotyczące przeprowadzania egzaminów na instruktora techniki jazdy, nad którymi powinno się pochylić stowarzyszenie. Dlatego w pełni zasługuje na aprobatę postulat nr 6 dotyczący doprecyzowania warunków przeprowadzania egzaminów.